Dnia 30 maja 2019 r. gościliśmy w ryńskiej bibliotece aktorów z krakowskiej Agencji Artystycznej "Edu – Artis". Dzieci oglądając spektakl pt."Witajcie w naszej bajce" udały się w niezwykłą podróż po Świecie Bajki, podczas której spotkali się z Kopciuszkiem, Panem Kleksem, Jasiem i Małgosią, Pinokiem, Babą Jagą, Zosią Samosią, Tygryskiem i wieloma innymi postaciami. Niestety postacie pomieszały się i nikt nie wiedział, kto jest kim i z jakiej bajki pochodzi. Dopiero po wypowiedzeniu przez dzieci magicznego zaklęcia postacie mogły odnaleźć swoje właściwe miejsca w zaczarowanym świecie książek. Dzieci żywiołowo uczestniczyły w prowadzonej inscenizacji i chętnie odpowiadały na zadawane im pytania. W całym przedstawieniu nie zabrakło humoru, pięknych strojów i dekoracji, a jego głównym przesłaniem było zachęcenie dzieci do czytania książek.
Z okazji obchodów Majowego Święta Książki gościliśmy w bibliotece dzieci z Przedszkola Samorządowego w Rynie. "Ważki" (5 latki) wraz z wychowawczynią Janiną Kisielak odwiedziły nas 13 maja 2019 r., zaś 15 maja 2019 r. przybyli do nas podopieczni Anny Kociukiewicz z grupy "Żabki" (4 latki). Podczas wizyt maluchy:
- zwiedziły bibliotekę,
- obejrzały czasopisma, książeczki i audiobooki przeznaczone dla najmłodszych czytelników oraz najmniejszą i największą książkę w bibliotece,
- dowiedziały się jak należy dbać o książki,
- poznały zasady korzystania ze zbiorów bibliotecznych,
- wysłuchały bajki "Szewczyk Dratewka" Janiny Porazińskiej.
Na zakończenie bibliotekarka poczęstowała maluchy cukierkami, a one wręczyły jej własnoręcznie wykonane zakładki i kwiaty oraz śpiewały swoje ulubione piosenki. Dla części przedszkolaków była to pierwsza wizyta w bibliotece, ale jak obiecali nie ostatnia.
Dnia 13 maja 2019 r. uczniowie ze świetlicy szkolnej w Rynie wraz z nauczycielkami: Izabelą Ćwik i Wiesławą Nosek odwiedzili ryńską bibliotekę. Okazją do spotkania był obchodzony w dniach 8 - 15 maja Tydzień Bibliotek, w tym roku pod hasłem "#biblioteka". Podczas wizyty uczniowie zwiedzili bibliotekę, poznali tajniki pracy bibliotekarza, dowiedzieli się kto może zostać czytelnikiem oraz jak korzystać ze zbiorów bibliotecznych. Następnie bibliotekarka zaprezentowała nowości książkowe i czasopisma dla dzieci, omówiła różne formy pracy z czytelnikiem i zaprosiła dzieci do korzystania z organizowanych przez placówkę przedsięwzięć.
Ryńska młodzież spotkała się 25 maja 2019 r. aby podyskutować na temat książki "Malinche. Malarka słów", autorstwa cenionej za piękny, literacki język pisarki meksykańskiego pochodzenia. Książka ta jest fabularyzowaną opowieścią o legendarnej Malinalle, która odegrała kluczową rolę w okresie formowania się państwa Meksyk. Malinalle została kochanką Hernana Cortesa, który przez Azteków uważany był za kogoś w rodzaju Boga. Malinalle, która została jego kochanką, ale także tłumaczem, miała nadzieję, że tym sposobem uratuje swój lud. Prędko zrozumiała, że związała się z człowiekiem złym, pozbawionym skrupułów, żądnym krwi. Historia pamięta jej imię, koleje życia, nie umniejsza jej roli w tamtych wydarzeniach. Mimo tego, jedni nazywają ją zbawicielką inni zdrajczynią. Klubowicze przyjęli tę "baśniową, piękną historię" jak głoszą recenzje, z umiarkowanym entuzjazmem. Uznali ją za trudną w czytaniu, pretensjonalną, pełną patosu i językowych udziwnień historyjkę o losach pewnej kobiety. Plusem powieści jest mocno zarysowane tło historyczne, obyczajowe, społeczne i kulturowe. Minusem sposób jego przedstawienia i nazwy własne, z którymi młodzież miała problem. Utyskiwano na ich uniemożliwiające we wczytanie się nagromadzenie, a także mnogość. Za pomocą aplikacji językowych usiłowaliśmy nawet wpisywać te nazwy literka po literce, aby chociaż posłuchać jak powinny brzmieć, ale ich prawidłowa wymowa w niczym nam nie pomogła. Konsternacja klubowiczów wzrosła. Przy gromadzeniu materiałów do dyskusji natrafiliśmy na europejskie odpowiedniki tych nazw, które zdaniem Klubowiczów powinny znaleźć się w książce zamiast nazw azteckich. Książka jest przez to niezrozumiała, chaotyczna i nuży. Klubowiczom nie przypadły do gustu także częste opisy codziennych czynności, które poza samym faktem pojawienia się w treści, niczego do niej nie wnosiły, zostało także odczytanych kilka takich fragmentów, np. "W ciszy świtu Malinalli mogłaby przysiąc, że słyszała zawodzenie, płacz Cihuacoatl, i poczuła nieodpartą chęć oddania moczu...". Jako jej jedyny plus Klubowicze uznali sam fakt jej napisania. Dzięki temu ich zdaniem historia o powstaniu Meksyku może trafić do wielu osób na całym świecie.