Dnia 25 listopada 2017 r. ryńska młodzież spotkała się przy książce "Siewca wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej. Kossakowska jest znaną i docenianą pisarką w Polsce. Na rynku polskiej fantasy jej nazwisko się liczy. Dla większości klubowiczów lektura miesiąca była pierwszym spotkaniem z tą autorką. Prywatnie jest ona żoną Jarosława Grzędowicza, którego cykl Pan Lodowego Ogrodu jest już kultową serią fantasy, którą klubowicze znają niemalże na pamięć. Zachęceni pozytywnymi opiniami, piękną okładką, wydaniem z cudownymi ilustracjami i opisem na książce siedliśmy aby wymienić opinie. Okazało się jednak, że na oczytanej młodzieży trudno jest zrobić wrażenie. Nie pomógł ani przystojny Daimon Frey, ani motywy anielskie w skórzanych kurtkach. Powieść opowiada bowiem o losach i przygodach mieszkańców niebios, które Bóg opuścił pozostawiając bez władzy. Anarchia, bajzel i nuda – tak w skrócie ocenili tę powieść klubowicze. Zgodnie przyznali, że powieść bardzo ich rozczarowała. Irytował ich toporny, czasem prostacki język, schematyczna fabuła, brak elementu zaskoczenia, powolne tempo akcji i uniwersum opisane w taki sposób, że właściwie brakowało tylko "motorów i gangów". Zapowiadanych na okładce książki "burdeli" nie było zupełnie, a motywy niegrzecznych, buntowniczych aniołów, to zdaniem młodzieży opis buntu chórków w serialu Glee. Czyli tak naprawdę żaden. Jeden z uczestników spotkania przyznał wprost, że doczytał książkę dzięki audiobookowi, bo nie mógł się zmusić żeby ją doczytać w standardowy sposób. Główny bohater, wspomniany już Daimon, to "najmniej seksowna postać męska" zdaniem dziewcząt. Postacie kobiecie nie skradły serc męskiej części klubu. Uznali, że bohaterowi nie wzbudzali dosłownie żadnych emocji i to stanowi o bylejakości odbioru. Młodzież była wyraźnie rozczarowana. Padły nawet słowa, że gdyby nie znany mąż, Kossakowska nigdy nie obroniła by przed fanami fantasy swojej twórczości, i nie pomogły nawet wielkie pieniądze na piękne wydanie.